czwartek, 1 września 2016
Pamiętnik Ludmiły #41 ~ "Fede, ale..."
-A więc na obu są po dwie kreski, a więc jesteś w ciąży. -zakończyłam i spojrzałam na nią. Odłożyłam test na stoliczek i przytuliłam ją. Po jej policzkach spływały łzy. -Fran nie płacz, będzie dobrze.
-To mieszane łzy. Trochę się boję reakcji Diego, ale z drugiej cieszę się, że noszę w sobie taką małą istotkę.-wyznała. Posłałam jej uśmiech.
-Więc kiedy mu powiesz? - Zapytałam ciekawa.
-Powiem mu jutro, a teraz idę bo będzie się martwił. - Pocałowała mnie w policzek i poszłam do siebie.
~Kilka godzin później~
Siedzę sobie w naszej sypialni i przeglądam serwisy społecznościowe. Nie znalazłam nic ciekawego dlatego położyłam się i wpatrywałam w sufit. Usłyszałam kroki na schodach, a do pokoju wszedł zdenerwowany Fede.
-Kochanie co się stało?
*Federico*
Wróciłem do domu. Zacząłem szukać Lu. Wszedłem do salonu, nie było jej tam, ale zobaczyłem coś co przyciągnęło moją uwagę. Podszedłem bliżej i wziąłem dwa testy ciążowe do ręki. Przeczytałem instrukcję, a z nich wynikało, że Ludmiła jest w ciąży. Na początku się ucieszyłem, ale przecież ja nie mogłem być ojcem bo nie byliśmy jeszcze w łóżku. Zdenerwowany poszedłem do naszej sypialni. Wszedłem i spojrzałem na szatynkę leżącą na łóżku.
-Kochanie co się stało?
-Co się stało?! Mówiłaś mi, że nie miałaś nikogo od dłuższego czasu, a teraz widzę testy ciążowe z których wynika, że jesteś w ciąży! Miałaś zamiar mi o tym powiedzieć? -mówiłem zły.
-Fede, ale... - zaczęła, ale nie dałem jej skończyć.
-Nie, nie chcę teraz tego słuchać. - Powiedziałem i wyszedłem z pokoju. Trzaskając drzwiami wyszedłem z domu. Postanowiłem, że pójdę do Diego. Zapukałem i otworzył mi mój przyjaciel. Widząc mój stan wpuścił mnie do środka od razu. Usiedliśmy w salonie.
-Stary co jest? - zadał pytanie po chwili ciszy.
-Ludmiła jest w ciąży! - Powiedziałem prosto z mostu.
-To super, tak? - zapytał nie pewnie.
-Nie, bo to nie moje dziecko! My się nie kochaliśmy od naszego rozstania. - Powiedziałem załamany. - Mówiła mi, że nie była z nikim od dłuższego czasu, nie wiem co ja mam teraz zrobić.
-Nie wiem stary. Ona Cię kocha.
-Wiem, ale mnie okłamała! - Zacząłem znowu się denerwować, ale do pokoju weszła Fran.
-Co się dzieje? - Zapytała, a ja opowiedziałem jej w skrócie co się stało. - Ale wy nie możecie się rozstać, bo... - Przerwał jej dzwonek. Poszła otworzyć i wróciła z zapłakaną Lu z dwoma testami w ręce.
-Fran... Fede... On... - Przerwała gdy zobaczyła mnie. Spojrzałem na nią i odwróciłem głowę.
-Lusia, wiem już co się stało. Bardzo Cię przepraszam. Zapomniałam o tych testach. - Tłumaczyła się wyraźnie zakłopotana.
-Dlaczego ją przepraszasz skoro to ona zawiniła? - Zapytałem.
-Bo to nie jej testy debilu! To ja jestem w ciąży! - Krzyknęła Fran, a ja aż otworzyłem buzię ze zdziwienia, a Diego wytrzeszczył oczy.
-Fran nie możesz się tak denerwować. - Powiedziała Luśka już trochę spokojniejsza.
-Miałeś się dowiedzieć inaczej, ale NIESPODZIANKA! -zwróciła się Fran do Diego. On jeszcze chwilę postał w miejscu, ale po chwili uśmiechnął się i okręcił ją wokół własnej osi.
-Ja już pójdę. - pożegnała się blondynce i wyszła.
-A ty na co czekasz debilu? Leć za nią! - Powiedział Diego. Jak powiedział tak zrobiłem. Zamiast do domu pobiegłem jeszcze do kwiaciarni. Kupiłem bukiet róż, ale nie takich zwykłych, te były niebieskie. Wszedłem do domu i ruszyłem do naszej sypialni. Luśka leżała tyłem do mnie, więc podszedłem po cichu i położyłem się za nią.
-Ludmi wiem, że nie dałem Ci tego wytłumaczyć i bardzo tego żałuję. Jestem idiotą, ale bardzo Cię kocham. Nie chcę Cię stracić bo dopiero Cię odzyskałem i kocham najmocniej na całym świecie. - Wyznałem i położyłem bukiet na łóżku. -Przepraszam i mam nadzieję, że mi wybaczysz. - dodałem i wyszedłem z sypialni. Umyłem się i położyłem w salonie na kanapie. Po chwili usnąłem.
*Ludmiła*
To co powiedział Federico było piękne, ale nie wybaczę mu tak szybko. Teraz będzie się musiał o mnie postarać. Odwróciłam się w stronę gdzie leżał szatyn. Zobaczyłam piękny bukiet niebieskich róż. Łza zleciała mi po policzku. Bardzo mi się spodobały kwiaty. Zrobiłam im zdjęcie. Niedługo je wywołam i będzie do naszego albumu. Tak, nadal je mam. Po chwili poszłam do łazienki, wykonałam poranne czynności. Ciekawiło mnie gdzie jest Federico, więc zeszłam na dół. Zobaczyłam go słodko śpiącego w salonie. Wzięłam koc i przykryłam go po czym poszłam do sypialni i usnęłam.
~3 miesiące później~
I znowu czas tak szybko zleciał. Ja i Fede to już przeszłość. Żartowałam! Jesteśmy razem i jest nam razem bardzo dobrze. Fran jest już w 4 miesiącu ciąży i widać jej już spory zaokrąglony brzuszek ciążowy. Diego jest bardzo opiekuńczy i zajmuje się nią jak księżniczką. Wygląda to bardzo słodko. Tworzą szczęśliwą rodzinkę. Kiedyś tez bym tak chciała.
-Feduś co robisz? -zapytałam znudzona.
-Gotuję obiad! Chcesz się przyłączyć? -Odkrzyknął. Wstałam z kanapy i poszłam do kuchni. Objęłam chłopaka od tyłu. -Gotujemy spaghetti? - Zadał kolejne pytanie, a ja przytaknęłam. Zaczęliśmy robić danie. Dużo się przy tym śmialiśmy. Z pełnymi talerzami usiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. Usłyszeliśmy dzwonek więc Włoch poszedł otworzyć. Wrócił do kuchni z Fran. Na moje oko jest trochę zła.
-Znowu hormony? -Zapytał głupio Federico, a ja go uderzyłam w bok.
-Fran chcesz może spaghetti? - Zapytałam aby zmienić temat. Przytaknęła. Nałożyłam jej dość sporą porcję. Z powrotem usiedliśmy do stołu. Fran zjadła danie szybciej od nas i nałożyła sobie jeszcze trochę. Popatrzyliśmy na nią z Fede.
-No co? Jak będziesz w ciąży zobaczysz jak to jest. - Zaśmiała się, a ja lekko zarumieniłam.
-Już się boję. - Zaśmiał się Feduś. Popatrzyłam na niego, a on się jeszcze bardziej roześmiał.
-Aa. - Skrzywiła się Fran.
-Co jest? -zapytaliśmy na równi z jej bratem.
-Dajcie ręce. - Powiedziała, a my zdziwieni wykonaliśmy jej polecenie. Przyłożyła je do swojego brzuszka, a my poczuliśmy lekkie kopnięcia. Uśmiechnęłam się do Federico, a od to odwzajemnił.
~5 miesięcy później~
Poczułam gorące usta na moim policzku i od razu otworzyłam oczy. Zobaczyłam twarz mojego chłopaka. Uśmiechnął się do mnie, a ja do niego. Pocałowałam go w usta, a on oddał pocałunek. Pogłębialiśmy je, a nasze języki walczyły o dominację. Szatyn przeniósł się na moją szyję, a później wszystko samo się potoczyło. Leżeliśmy tak jeszcze 20 minut i poszliśmy wziąć wspólny prysznic. Po tej czynności ubraliśmy się i poszliśmy zrobić śniadanko. Zjedliśmy pyszne naleśniki i udaliśmy się do salonu. Oglądaliśmy film, ale znowu przerwał nam dzwonek. Poszłam otworzyć.
-Kochanie nie zgadniesz kto nas odwiedził. - Powiedziałam i weszłam do salony z rodzicami szatyna.
-Mamo, tato co wy tu robicie? - Zapytał i przytulił ich.
-Przyjechaliśmy odwiedzić nasze dzieci. - Odpowiedziała Monica (mama Fede).
-Kawy, herbaty, wody? - Zapytałam uprzejmie.
-Dla mnie woda. - poprosił Paolo (tata Fede).
-A dla mnie herbata. Pomogę Ci. - Zaoferowała moja jeszcze nie doszła teściowa. -Jak Ci się układa z moim synem? - Zadała pytanie gdy byłyśmy już w kuchni.
-Wspaniale. Na prawdę się kochamy. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Bardzo się cieszę, że mój syn znalazł sobie tak wspaniałą dziewczynę.
-Dziękuję. - Zarumieniłam się lekko.
-Taka prawda. - Zrobiliśmy napoje i wróciliśmy do salonu.
-To może ja pójdę po Fran i Diego? - Zapytałam, a oni przytaknęli. Poszłam do domu obok i zapukałam do drzwi. Otworzył mi Diego.
-O w końcu jakieś zbawienie. - Powiedział i wciągnął mnie do środka.
-Co się dzieje? - Zapytałam.
-Fran znowu ma humorki. - Zaśmiałam się i weszłam do salonu.
-Świetnie poszedłeś po Vilu bo myślisz, że przy niej nie będę na Ciebie krzyczała?! - Zaczęła gestykulować rękoma.
-Nie, przyszłam aby powiedzieć wam abyście do nas przyszli. - Wyjaśniłam. Ona się trochę uspokoiła i poszliśmy do mnie. Tam przywitali się z rodzicami, a później rozmawialiśmy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz