sobota, 5 grudnia 2015

Pamiętnik Ludmiły #10 ~ "Jest! Zgodziła się!"


*Ludmiła*
 - ... się w Ludmile Ferro! - jaka szkoda, że nie słyszałam tego, co wcześniej powiedział. Najbardziej zaciekawiło mnie dlaczego rozmawiają o mnie. Nie będę dociekać. Dobra Lu skończ podsłuchiwać! Wyszłam z łazienki ubrana w różową sukienkę w panterkę i w mocniejszym makijażu. Czułam się trochę dziwnie w tym stroju. Co Oni sobie o mnie pomyślą? Już miałam podchodzić do szafy po inną sukienkę, ale do pokoju wparowało rodzeństwo.
 - Ludmi wychodzimy. - powiedziała Francesca.
 - Muszę się przebrać..... - Fede nie dał mi skończyć.
 - A po co? - powiedział podchodząc bliżej. - Wyglądasz ślicznie. Na pewno zrobisz dobre wrażenie.
 - Przepraszam, że przeszkadzam tak romantyczną chwilę.... - kurde! Fran musiałaś? - Ale musimy już iść.
Wyszliśmy z domu i ruszyliśmy pieszo w stronę szkoły. Droga zajęła nam piętnaście minut. Francesca jako pierwsza weszła do budynku, podążyłam niepewnie za nią, zapominając, że za mną idzie ten przystojny Włoch. Chyba wyczuł, że się denerwuję, bo złapał mnie za ramiona, dodając mi w ten sposób otuchy. Poszliśmy pod klasę, w której mamy mieć lekcję wychowawczą. Bardzo mnie ciekawi z kim jestem w klasie. Za parę minut dzwonek. Federico poszedł do swoich znajomych, a Francesca rozmawiała ze swoimi kumpelami. Zostałam sama, ale nie na długo. Fran podeszła do mnie i zaciągnęła mnie do swojego towarzystwa.
 - Cześć. - odezwała się rudowłosa. - Jestem Camila, a Ty Ludmiła, mam rację?
 - Tak. - posłałam jej ciepły uśmiech. Właśnie teraz zadzwonił dzwonek, gdy przyszedł nauczyciel weszliśmy do klasy. Zajęłam miejsce na samym przodzie, jak to ja. Wyciągnęłam papiery z informacjami o mnie i podałam je "mojemu" nowemu wychowawcy.
 - Dzieci. - zaczął, gdy stałam przy nim i to na dodatek na środku klasy. - Oto wasza nowa koleżanka. Ludmiła Ferro.
 - Cześć. - powiedzieli jednym chórem.
 - Proszę, opowiedz nam coś o sobie. - zwrócił się do mnie jeden z uczniów.
 - Nooo.... - nie byłam do końca przekonana, ale jednak się zgodziłam. - Dobrze. - uśmiechnęłam się niepewnie i zaczęłam opowiadać o sobie. - Nazywam się Ludmiła Ferro, mam 18 lat, pochodzę z Argentyny, a tak dokładniej to z Buenos Aires. To chyba tyle.
 - A jakie masz hobby? - zapytał ten sam chłopak. - Interesujesz się czymś?
 - Trochę śpiewam, gram na gitarze i tańczę.
 - A zaśpiewasz nam coś? - tym razem wtrąciła się Camila.
 - Trzymaj gitarę. A tak ogólnie to jestem Maxi. - powiedział i podał mi gitarę.
 - Dziękuję. - odpowiedziałam, usiadłam na krzesełko i zaczęłam grać i śpiewać.


Usłyszałam brawa. Nie myślałam nigdy, że kiedykolwiek przed kimś zaśpiewam. Oddałam Maxi'emu gitarę i wróciłam na swoje miejsce. Dostałam wszystkie podręczniki potrzebne na ten rok szkolny, plan lekcji, kluczyk do szafki i parę kart do podpisania. Resztę lekcji nauczyciel przegadał o jakimś balu. Każdy ma mieć partnera. Z kim ja pójdę? Nie znam tu nikogo z wyjątkiem Maxi'ego i Fede......
Nie! Ludmiła skończ! To niemożliwe, abyś się w tym chłopaku zakochała... A może jednak..... Nie! On i tak nie odwzajemni moich uczuć nigdy! Moje przemyślenia przerwał dzwonek na przerwę. Wyszłam jako przedostatnia, bo Maxi puścił mnie przodem w drzwiach. Posłałam mu ciepły uśmiech i podeszłam do szafki, aby zanieść WSZYSTKIE książki, które już przy szafce wypadłyby mi z rąk, gdyby nie Federico. Wziął je ode mnie i wsadził je do środka.
 - Widzę, że już dostałaś wszystkie książki.
 - Tak. Trochę ich dużo i nie wiem, która do czego jest. - popatrzyłam na stertę podręczników.
 - A co teraz masz? - zapytał z uśmiechem.
 - Matematykę. - odpowiedziałam sprawdzając plan zajęć.
 - Mogę? - zapytał i wskazał na poukładane książki.
 - Jasne. - pokazałam mu rząd moich białych zębów. Fede wyjął pierwszą, lepszą książkę i podał ją mi. - Dziękuję.
 - Nie ma sprawy. - uśmiechnął się. - Wiesz, gdzie sala od matematyki?
 - Nie.
 - Może Cię odprowadzę? - zaproponował
 - Jeżeli to Ci nie robi problemu....... - przerwał mi.
 - Ty mi nigdy problemu nie zrobisz. - objął mnie ramieniem i ruszyliśmy schodami na górę. Wzrok wszystkich dziewczyn skupiony był na nas.
 - Fede... - zaczęłam ściszonym głosem.
 -  O co chodzi? - zapytał z troską w głosie.
 - Dlaczego wszyscy się tak na nas patrzą?
 - Może dlatego, że każda z nich chciałaby być na Twoim miejscu. - uśmiechnął się szeroko. Nic nie odpowiedziałam. Dalej szliśmy w ciszy, którą przerwał Włoch. - Mówili Wam o balu?
 - Tak, a dlaczego pytasz? - zadałam pytanie jak już znajdowaliśmy się pod klasą.


*Federico*
Zaryzykować i ją o to zapytać? Ni wiem teraz co robić.... Dobra Fede weź się w garść.
 - Może..... - bałem się dokończyć. Patrzyłem w jej piękne oczy.
 - Może, co? - uśmiechnęła się.
 - Może pójdziesz ze mną na bal? - raz się żyje. - Jeżeli nie, to jakoś to zrozu.....
 - Oczywiście, że z Tobą pójdę. - przytuliła mnie, a ja oddałem uścisk. Jest! Zgodziła się! Jetsem teraz najszczęśliwszym mężczyzną na świecie! Tą piękną chwilę przerwał mój ukochany..... dzwonek. Pocałowałem Argentynkę w policzek i odszedłem do swojej klasy.

3 komentarze: