De ser mejor....
~3 lata później~
*Violetta*
Kochany pamiętniku!
Minęły trzy lata od zakończenia studia, które nadal jest prowadzone przez Pablo. Utrzymuję kontakt tylko z Ludmiłą i Federico z którymi mieszkam. Inni gdzieś wyjechali.... Nawet Leon. Zerwałam z nim miesiąc po skończeniu szkoły ponieważ dostał propozycję pracy w Meksyku. Francesca miała podobną sytuację. Ona wyjechała do Włoch, a Diego do Hiszpanii. Naty i Maxi pobrali się rok temu i spodziewają się dziecka. Prowadzą razem wytwórnię płytową. A no i nasza kochana Bromila. W przyszłym roku planują się pobrać......
Nie skończyłam pisać, ponieważ usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i poszłam otworzyć. Nie spodziewałam się nikogo. Ludmiła i Fede wyszli na miasto, ale przecież by nie pukali. Otworzyłam, a moim oczom ukazała się uradowana Włoszka, która rzuciła mi się na szyję. Zaczęłyśmy skakać i piszczeć.
- Fran co Ty tu robisz? - odezwałam się pierwsza.
- Przyjechałam na parę dni, bo chciałam trochę odpocząć. - nadal się śmiała. - A tak po za tym to się stęskniłam.
- Nawet nie wiesz jak się stęskniłam. Wejdź napijemy się czegoś. - weszłyśmy do środka i udałyśmy się do kuchni.
- Gadałam ostatnio z Camilą, Naty, Brodweyem i Maxim. Podobno przyjeżdżają na parę dni. - posmutniała. - Dawno ich nie widziałam. A co tam u naszej kochanej Leonetty?
- Już nie ma Leonetty. - poczułam jak po moim policzku spłynęła samotna łza.
- Przepraszam nie wiedziałam. - zrobiła smutną minę, a ja szubko otarłam kropelkę.
- Nic się nie stało. Naprawdę. - przytuliłam się do mojej przyjaciółki. - Mam pomysł! - olśniło mnie.
- Vilu.. - spojrzała na mnie ze zrezygnowaną miną. - Co Ty znowu wymyśliłaś?
- Zorganizujmy imprezę!
- Świetny pomysł. - usłyszałam głos Federico, który już wrócił z zakupów. - O Francesca.
Włosi przytulili się, a ja zastanawiałam się, gdzie jest Lu.
- Federicoo.... - zaczęłam. - Gdzie jest Ludmi?
- Poszła do Naty. - spoważniał, a ja zastanawiałam się, czy naprawdę rozmawiam z Fede. - Bardzo się za nią stęskniła.
- Wiem. - westchnęłam głośno. - Codziennie o niej mówi i zastanawia się jak tam dzidziuś. Wracając do imprezy... Musimy zaplanować listę gości.
- Na pewno zaprosimy. - Fran się zamyśliła. - Naty, Brodweya i Cami, Clementa i Gery,Lene i Felipe. Brakuję tylko Leona i Diego.
- Ale co nam szkodzi ich zaprosić? - albo Włoch jest taki głupi, albo tylko udaje.
- Przecież Leon jest w Meksyku, a Diego.... - chciałam dokończyć, ale mi przerwał.
- To jakim cudem spotkałem ich w sklepie? - zaczął się głupio śmiać.
- Naprawdę. - razem z Fran nie kryłyśmy zaskoczenia. Patrzyłyśmy z niedowierzaniem na niego.
- Nie wiesz.... Gadałem z hologramami i teraz wciskam wam kit, że widziałem ich naprawdę. - zaczęłyśmy się śmiać. Brzuch mnie już bolał, Francesce pewnie też, bo razem zwijałyśmy się z bólu. Dlaczego On zawsze musi powiedzieć coś głupiego? Boże z kim ja mieszkam?
- A co tu tak wesoło? - do kuchni weszła Lu i spojrzała na Włoszkę. - O Fran co Ty tu robisz?
- Bardzo miłe powitanie. Dzięki wielkie. - udała obrażoną. - A tak na poważnie to przyjechałam na parę dni. Dostałam taki mały urlop po nagraniu płyty.
- Gratuluję! - blondynka przytuliła Włoszkę.
- Mam coś dla Was. - zaczęła szukać tego "czegoś". Po chwili wyciągnęła trzy płyty. - Jeszcze nigdzie nie można ich dostać.
- Dziękuję. - powiedział każdy z osobna. Płyta nosiła tytuł "Mariposa" To tak pasuje do naszej Francesci.
- Fedeee..... - zaczęłam błagalnym głosem. Zawsze tak robiłam, gdy czegoś chciałam.
- Co Ty znowu chcesz? - westchnął głośno.
- Może pójdziesz do sklepu i kupisz potrzebne rzeczy na imprezę......
- Nie. Ja wcale nie byłem tam pół godziny temu i nie spotkałem się z hologramami, ale dobra, niech Ci będzie.`
- Wiesz jak ja Cię bardzo lubię. - przytuliłam się do niego.
- O co do cholery chodzi z tą imprezą, hologramami itp......
Federico wyszedł, a ja opowiedziałam jej całą akcję.
- A tak ogólnie to kiedy organizujemy te party? - zapytała Włoszka, kiedy usiadłyśmy na kanapie w salonie. - Bo wiesz trzeba ludzi obdzwonić i ostrzec sąsiadów.
- Moi sąsiedzi są bardzo tolerancyjni... yyyyy.... Chyba. - pokazałam jej język.
- Mam pomysł. - Luśka coś wymyśliła.
- Kolejna coś wymyśliła. - westchnęła Francesca. - No dobra mów.
- Chodźmy do parku się przejść. - rozpromieniła się. - Dawno nigdzie nie byłyśmy.
- Ok. - wzięłyśmy torebki i wyszłyśmy z domu.
*Leon*
Siedzę sobie z Diego w parku. Moją uwagę przykuł jakiś chłopak niosący mnóstwo toreb z zakupami. Chwila to Federico..... Co On supermarket obrabował? Po co mu tyle chipsów, napojów i innych przekąsek?
- Fede po co Ci tyle tego? - zapytał Diego, gdy Włoch znalazł się obok nas.
- Hmmmm...... - znowu wymyśla coś głupiego. - Mam zamiar zamknąć się w pokoju, zacząć jeść i zobaczyć ile przytyję w ciągu miesiąca.
- A wystarczy Ci tego? - zapytałem, śmiejąc się.
- No nie wiem....... - pomyślał przez chwilę. - Popilnujcie mi toreb, a ja pójdę po więcej.
- Nie! - Diego zwijał się ze śmiechu.
- A tak na serio. - przerwałem tą cudowną chwilę. - Po co Ci tyle tego?
- Dziewczyny organizują imprezę...
- I co nie zostaliśmy zaproszeni? - przerwał mu Hiszpan.
- Yyyy...no bo właśnie zapomniałem, że muszęzobaczyćczymnieniemawdomu. To pa!
- Co? - co On znowu wymyślił? Odprowadziłem go wzrokiem i już wiedziałem, dlaczego tak się zdenerwował. Gdy był obok fontanny zauważyłem Lu, Fran i Vilu. Włoch złapał Ludmi za rękę i porwał ją w stronę ich domu. Violetta i Francesca popatrzyły na nas, a potem na siebie i niepewnie ruszyły w naszą stronę. Coś sobie po drodze szeptały coś do siebie.
- Co? - co On znowu wymyślił? Odprowadziłem go wzrokiem i już wiedziałem, dlaczego tak się zdenerwował. Gdy był obok fontanny zauważyłem Lu, Fran i Vilu. Włoch złapał Ludmi za rękę i porwał ją w stronę ich domu. Violetta i Francesca popatrzyły na nas, a potem na siebie i niepewnie ruszyły w naszą stronę. Coś sobie po drodze szeptały coś do siebie.
- Diego, zobacz. - Hiszpan wstał z ławki i stanął obok mnie. Wymieniłem porozumiewawcze spojrzenie z przyjacielem i razem ruszyliśmy w stronę dziewczyn.
- Cześć. - powiedziałem niepewnie.
- Hej. - odpowiedziała Argentynka i niepewnie się uśmiechnęła. - Jutro organizujemy imprezę i chciałam Was zaprosić.
- Na pewno przyjdziemy. - wyręczył mnie Diego. - O Fran, a Ty co robisz w Argentynie?
- Naprawdę? - udała obrażoną. - Za to prezentu nie dostaniesz.
Wyjęła z torebki jakąś płytę i dała mi ją, a z Hiszpanem się droczyła. Spojrzałem na płytę, a na okładce zobaczyłem ją. Wyszczerzyłem oczy.
- Wydałaś własną płytę? - spytałem zdziwiony.
- Jeszcze jej nawet do sklepów nie wpuścili.
- I ja jej nie dostanę? - spytał Diego z miną przybitego psa.
- Oczywiście, że dostaniesz. - dała mu jeden egzemplarz.
- Dziękuję. - uśmiechną się. - Może pójdziemy się czegoś napić?
- Chętnie - odpowiedziała i ruszyli w stronę pobliskiego baru pozostawiając mnie i Violettę sam na sam.
- Too..... - zacząłem niepewnie. - Co tam?
- Jakoś leci, a u Ciebie?
- Też. -Powiedziałem obojętnie. - Spotykasz się z kimś?
- Nie, a Ty?
- Też nie, a miałaś kogoś od czasu.... - przerwała mi.
- Nie, a Ty?
Pokiwałem przecząco głową. Usiedliśmy na ławce. Czułem się bardzo niezręcznie.
- Leon... - zaczęła niepewnie. - Muszę Ci to powiedzieć...
- Słucham.
- Bo ja Cię nadal kocham.... - zakryła usta ręką, a ja zastanawiałem się co odpowiedzieć.
- Yyyym...no bo ten, ja chyba miałem iść do dziadków.
- Ale ty nie masz dziadków.
- Znaczy muszę nakarmić ciocię, znaczy dziecko cioci.
- Twoja ciocia nie ma dziecka.
- Ale ma babcie, a ta babcia ma kota, a ten kot ma dziecko, znaczy ona ma dziecko, a dziecko ma królika, znaczy kota, eee... ta, to pa. - szybko odszedłem. Mam nadzieję, że to kupiła......
~Następnego dnia~
*Francesca*
Obudziłam się w pokoju mojego chłopaka. Tak, tak wróciliśmy do siebie. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. I ta noc z nim.... Ahh... Odwróciłam się i Diegusia już nie było. Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wszedł Hiszpan z tacą na której było śniadanie.
Obudziłam się w pokoju mojego chłopaka. Tak, tak wróciliśmy do siebie. Jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa. I ta noc z nim.... Ahh... Odwróciłam się i Diegusia już nie było. Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wszedł Hiszpan z tacą na której było śniadanie.
- Widzę, że moja księżniczka już wstała. - położył naczynia na półce nocnej i pocałował mnie w policzek. Muszę przyznać, że bardzo mi tego brakowało.
- Kochanie nie trzeba było. - posłałam mu ciepły uśmiech.
-Dla Ciebie wszystko. A teraz jedz. - podał mi naleśniki z dżemem i bitą śmietaną.
- Pyszne. Sam robiłeś? - spytałem, gdy już zjadłam jednego placka.
- Tak sam robiłem. Cieszę się, że Ci smakują. - pokazał mi rząd swoich białych zębów. - Będę je częściej robił.
- Ty chcesz, żebym była gruba? - zapytałam udając oburzoną.
- Hmm.... - zamyślił się. - Parę kilogramów by Ci się przydało. Jesteś zdecydowanie za chuda.
- I tak nie przytyję. - próbowałam go zdenerwować. - Jeszcze przestanę Ci się podobać i co potem zrobię?
- Ty mi się nigdy nie przestaniesz podobać. - powiedział uwodzicielskim głosem.
- Zobaczymy jak przytyję. - skończyłam posiłek, owinęłam się kocem i ruszyłam do łazienki. Tam wykonałam poranne czynności i ubrałam się w ubrania, które wczoraj zgarnęłam, gdy karmiłam mojego psa. Wyszłam z pomieszczenia i weszłam z powrotem do pokoju mojego chłopaka.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział gdy tylko mnie zobaczył. Podszedł do mnie i zaczął mnie namiętnie całować. Wziął mnie na ręce i rzucił na łóżko. Zaczął ściągać moją sukienkę. Po chwili oboje byliśmy w samej bieliźnie. Dalej można się domyśleć co było....
*Diego*
- Diego! - zaczęło się. - Szybko bo nie zdążymy na imprezę.
- Kochanie spokojnie mamy jeszcze pół godziny. - próbowałem załagodzić sytuację, ale coś mi nie wyszło.
- Właśnie. Tylko pół godziny! - latała po całym domu i szukała torebki. Wtedy mnie olśniło. Poszedłem do mojego pokoju, spojrzałem pod łóżko i wyciągnąłem zagubioną rzecz.
- Skarbie znalazłem. - krzyknąłem tak, aby usłyszała mnie na dole. Po chwili pojawiła się w drzwiach. Przytuliła mnie.
- Co ja bym bez Ciebie zrobiła?
- Hmmm....no nie wiem... - powiedziałem, a Ona złożyła na moich ustach pocałunek, a ja go pogłębiłem. Po chwili oderwaliśmy się od siebie ponieważ zabrakło nam powietrza.
- Chodźmy już. - pociągła mnie za rękę, a po jakiś piętnastu minutach byliśmy na miejscu.
*Violetta*
Kiedy już wszyscy bawili się w najlepsze ja poszłam poprawić makijaż. Po drodze do łazienki spotkałam chłopaka. Miał bardzo poważną minę.
- Vilu musimy porozmawiać. - pociągną mnie za rękę, a po chwili znajdowaliśmy się już w mojej sypialni. Chłopak zamkną drzwi, a ja usiadłam na łóżku i czekałam na to, co się dalej wydarzy.
- O czym chciałeś rozmawiać? - postanowiłam zapytać pierwsza.
- Chciałem Cię przeprosić za wczoraj. I... - uklękną przy mnie, wyciągnął małe czerwone pudełeczko z kieszeni. W środku znajdował się śliczny pierścionek. - Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Tak bardzo się cieszyłam. Zamiast normalnej odpowiedzi pocałowałam go, a On bez chwili zastanowienia odwzajemnił i pogłębił pocałunek. Włożył mi pierścionek na palec nie przestając całować. Podniósł mnie i rzucił na łóżko. Można się samemu domyśleć co się stało później......
~6 lat później~
*Violetta*
Drogi pamiętniku!
Wiele się zmieniło od moje poprzedniego wpisu, który był sześć lat temu i nawet go nie dokończyłam. W moim życiu bardzo dużo się zmieniło. Wyszłam za mąż za Leona. Mam piękną pięcioletnią córeczkę i dwuletniego synka. Pewnie ciekawi Cię co tam u całej reszty. Francesca i Diego nagrali razem płytę, a teraz spodziewają się dziecka. Natalia i Maxi doczekali się synka, który urodził się tydzień po zorganizowanej imprezie. Nadal prowadzą wytwórnię płytową. Camila i Brodwey niestety....mieli wypadek, którego nie przeżyli.... Zapomniałabym o Ludmule i Federico. Pobrali się. Mają już czwórkę dzieci i spodziewają się piątego.... Oni chyba rzadko kiedy wychodzą z sypialni i rzadko kiedy używają gumek.....
- Mamusiu...... - przyszła do mnie pięciolatka.
- Co się stało kochanie. - zapytałam z troską.
- Bo ciocia Ludmila przyszła.
- Powiedz, że za chwilę przyjdę.
Po paru minutach siedzieliśmy w salonie i rozmawialiśmy, a dzieci bawiły się w pokoju obok.
- Vilu mam dla Ciebie dobra wiadomość. - zaczęła Luśka.
- Słucham. - zaczęłam się na nią patrzeć.
- Będziemy mieli z Fede bliźniaki. - zaczęłyśmy piszczeć i skakać.
- A właśnie. -zawahałam się przez chwilę, ale w końcu postanowiłam to powiedzieć. - Jeżeli chodzi o dzieci... To ja ten no yyyyy..... Jestem w ciąży!
- Będę tatusiem! - zamyślił się Leon. - Czekaj co?
- Będziecie mieli kolejne dziecko. - załamał się Feder. - Przeliterować, czy narysować?
- Będę miał kolejne dziecko. - wstał i okręcił mnie wokół własnej osi. Po chwili pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek. Wiedziałam, że teraz wszystko będzie dobrze.
The End ;)
...........................................................
Ten OS został wysłany na konkurs ;)
Nie wygrałam, ale dostałam wyróżnienie.
Mam nadzieję, że Wam się spodoba :*
Buziaki ♥
Ohh cudowny *-* diecesca i leonetta ojej <3 bałam się że nie będą razem ale jednak ;) czekam na następny rozdział lub osa
OdpowiedzUsuńCudny OS <3.
OdpowiedzUsuńFedemiła, Leonetta, Diecesca ... ^^
Czekam na kolejny OS ;3.
Cześć ; )
OdpowiedzUsuńNiedawno odkryłam twojego bloga i przyznam się , że jeszcze nie przeczytałam nic , ale z pewnością niedługo to zrobię i poczytam .
Zapraszam również do mnie :http://on-ona-nazawszerazem.blogspot.com/