piątek, 1 kwietnia 2016

Pamiętnik Ludmieły #32 ~ "No dobra. To kiedy jedziemy?"


~5 dni później~
Siedzę na łóżku już ubrany rozmyślam nad naszym zerwaniem. Ja po prostu nie mogę o niej zapomnieć, o tym co nas łączyło, co przeżyliśmy. Bardzo ją kocham, ale on się nawet do mnie nie odzywa. David i Sara już pojechali, a szkoda bo było fajnie. Bezradnie opadłem na łóżko i przymknąłem oczy. Powoli wstałem i wyszedłem z domu. Usiadłem na ławce w parku i patrzyłem jak dzieci bawią się na placu zabaw obok domu. Poczułem, że ktoś się do mnie dosiada. Odwróciłem głowę i zobaczyłem brunetkę może nie była tak piękna jak Lu, ale jednak była ładna. Uśmiechnęła się lekko do mnie po chwili odwzajemniłem jej gest.
 -Jestem Liz. -podała mi rękę.
 -Federico, miło mi. Mieszkasz tu?
 -Tak 10 minut drogi stąd, a ty?
 -Ja mieszkam przez wakacje w tym domu. -pokazałem na dom na drugiej stronie ulicy. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się cały czas. Bardzo ją polubiłem.
 -Może umówimy się na jutro w kawiarni tu za rogiem? -zapytałem.
 -Dobrze. Może o 13?
 -Ok, to do jutra. -pocałowałem jej policzek i patrzyłem jak odchodzi. Gdy zniknęła mi z oczu wróciłem do domu. Rzuciłem się na kanapę w salonie. Do pokoju weszła Fran i popatrzyła na mnie.
 -Coś ty taki wesoły? -zapytała podejrzliwie.
 -Poznałem fajną dziewczynę.
 -A co z Ludmi? -zapytała ponownie.
 -On mi nie wierzy, zerwała ze mną i teraz przebywa w towarzystwie Tylera. -wytłumaczyłem i usiadłem. Ona przytuliła mnie. -Jutro mam się spotkać z Liz. -rozmawialiśmy jeszcze trochę i Fran poszła na spacer z Diego. Leżałem tak i patrzyłem się na sufit. Jest taki biały i gładki. Poczułem nagle ciężar na swoim ciele. Spojrzałem w dół i zobaczyłem szatynkę leżącą na mojej klacie. Spojrzeliśmy sobie w oczy i trwaliśmy tak parę minut. W końcu blondynka się otrząsnęła i wstała ze mnie.
 -Cholerny dywan. -mówiła. Wzięła pilot i usiadłam w fotelu.

*Ludmiła*
Spokojnie szłam sobie po pilota, ale potknęłam się o dywan i upadłam prosto na Federico. Patrzyliśmy się w swoje oczy dobrych kilka minut. Stop! Ludmiła on Cię zdradził. Otrząsnęłam się i podniosłam z niego.
 -Cholerny dywan. -syknęłam i zabrałam pilot. Usiadłam w fotelu i oglądałam jakąś komedię. Czułam czasami na sobie wzrok Włocha. Zerknęłam na niego kątem oka, tęsknię za nim, za jego ramionami i ustami. Chciałabym znowu móc się normalnie wyspać w jego ramionach, ale on mnie zdradził i już nie kocha. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Zobaczyłam tam ładną brunetkę.
 -Cześć jest może Fede? -zapytała, a do nas podszedł szatyn. -Nie miałam co robić i postanowiłam, że Cię odwiedzę. -zaśmiała się, a ja znowu posmutniałam.
 -To ja was zostawię. -powiedziałam i wróciłam do salonu. Federico i ta dziewczyna także tu przyszli. Chłopak przedstawił nas sobie. Rozmawiali i śmiali się cały czas. Chciałam ich ignorować, ale gdy widziałam jak bardzo są szczęśliwi siedziałam smutna. Wstałam i poszłam do kuchni. Po moim policzku zleciała samotna łza. Szybko ją starłam. Nalałam sobie soku i usiadłam na krzesełku. Piłam ciecz powoli aby jak najpóźniej wrócić do mojego byłego i tej dziewczyny. Gdy ona poszła była 18. Diego i Fran jeszcze nie było więc byliśmy w domu tylko we dwójkę. On poszedł do siebie, a ja wzięłam ze swojego pokoju albumy ze zdjęciami i zaczęłam je oglądać w salonie. Przykryłam się kocem i piłam gorącą herbatkę. Skończyłam właśnie album ze zdjęciami moich przyjaciółek, wzięłam kolejny i otworzyłam na pierwszej stronie. Na widok zdjęcia uśmiechnęłam się. Po chwili dosiadł się do mnie szatyn. Przeglądaliśmy zdjęcia na których byliśmy szczęśliwi. Zobaczyłam jedno z którym wiązało się wspaniałe wspomnienie. Było to zdjęcie z balu na którym Feduś mnie pocałował. Na to wspomnienie łzy spłynęły po moim policzku. Starłam ją szybko aby szatyn tego nie zauważył, ale niestety nie udało się. Podniósł mój podbródek i spojrzał w moje oczy. Nie wytrzymałam i pobiegłam do pokoju. Po drodze zaczęłam płakać. Czemu to tak bardzo boli?! Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Usłyszałam kroki i po chwili poczułam jak ktoś kładzie się obok mnie. Poczułam woń wspaniałych perfum które tak bardzo kochałam. Nie podniosłam się bo nie chciałam aby widział jak wyglądam i, że płaczę.
 -Lu, nie płacz proszę. -powiedział.
 -Nie umiem przestać to tak cholernie boli! -powiedziałam w poduszkę.
 -Ale ja Cię nie zdradziłem, to ona mnie pocałowała, a ja nie mogłem się od niej odsunąć bo mnie trzymała. -tłumaczył, a ja dalej płakałam.
 -Federico ja nie wiem co o tym myśleć. Mówiłeś, że mnie kochasz, a późnej wiedzę jak całujesz się z Larą. -rozpłakałam się jeszcze bardziej.
 -Ale ja mówię prawdę i nadal cię kocham bo nigdy nie przestałem.
 -Najpierw ja, Lara ta Sara, a teraz jakaś Liz. Fede ja nie chcę cierpieć.
 -Ludmi proszę. Tęsknię za tobą i nie chcę Cię stracić. -powiedział łamiącym się głosem.
 -Fede ja też proszę o czas. Teraz proszę wyjdź. -poprosiłam.
 -Kocham Cię nie zapominaj o tym. -powiedział jeszcze i wyszedł. Zostałam sama. Myślałam nad tym co mówił, a może on nie kłamał. Lara jest zdolna do wszystkiego. Poszłam do łazienki i wykonałam wieczorne czynności. Położyłam się do łóżka i z poduszką przesiąkniętą jego zapachem usnęłam.

*Federico*
Wyszedłem z jej pokoju i poszedłem do siebie. Jak widziałem ją płaczącą moje serce się krajało. Ona nadal mnie kocha, a ja ją. Jest dla mnie ważna i zawsze będzie w moim sercu. Jutro mam spotkanie z Liz. Pójdę na nie i wytłumaczę, że możemy być tylko przyjaciółmi. W łazience wykonałem wieczorne czynności i poszedłem spać.

~Następny dzień~
Obudziłem się dość późno bo o 11. Szybko poszedłem do łazienki i wykonałem poranne czynności. Wyszedłem z niej i ruszyłem na dół. Wszedłem do kuchni i zjadłem płatki z mlekiem. Posiedziałem z nimi i poszedłem do kawiarni. Czekałem tak 5 minut i przyszła Liz. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać.
 -Federico, bo ty mi się podobasz i muszę wiedzieć czy czujesz do mnie to samo. -powiedziała, a mnie zatkało. W sumie mogłem się tego spodziewać.
 -Liz jesteś śliczną i miłą dziewczyną, ale moje serce skradła już Ludmiła. -powiedziałem spokojnie.
 -Ferro? - przytaknąłem -Rozumiem, ja muszę już iść. -powiedziała i wstała. Chciałem ją zatrzymać, ale już wyszła.

*Liz*
Bawiliśmy się tak dobrze. Śmieliśmy się, żartowaliśmy i było tak cudownie. Doszłam do wniosku, że się w nim zakochałam. Postanowiłam mu to powiedzieć na naszym spotkaniu. Wbiegłam do kawiarni i usiadłam na wolnym miejscu obok przystojnego szatyna. Zaczęliśmy rozmawiać
 -Federico, bo ty mi się podobasz i muszę wiedzieć czy czujesz do mnie to samo. -powiedziałam w końcu.
 -Liz jesteś śliczną i miłą dziewczyną, ale moje serce skradła już Ludmiła. -powiedział, a ja poczułam ukłucie w sercu.
 -Ferro? -dopytałam, a on przytaknął. -Rozumiem, ja muszę już iść. -powiedziałam szybko i wyszłam z lokalu. Jego serce skradła Ludmiła i to Ferro. Zawsze w szkole miała przesrane przez swojego brata. Fede w końcu zobaczy, że jestem od niej lepsza, ładniejsza i w ogóle idealna dla niego. Szłam wściekła w kierunku swojego domu. JESZCZE BĘDZIESZ MÓJ!

*Ludmiła*
Wbiegłam właśnie do domu. Byłam na niego zła, że znowu spotkał się z tą Liz, ale z drugiej strony ona wyszła z tej kawiarni trochę zła. Poszłam do salonu i jak gdyby nigdy nic usiadłam obok Fran. Później przyszedł Diego.
 -Luśka mamy z Fran taki pomysł. -zaczął. Do salonu wszedł Fede i usiadł obok nas. -To jeszcze raz mamy z Fran taki pomysł. Chcemy zrobić biwak na polanie za miastem. Chcemy abyście wy też pojechali to co? -zapytał.
 -Ja się zgadzam. -powiedział Włoch. Wszyscy spojrzeli na mnie.
 -No dobra. To kiedy jedziemy? -zapytałam.
 -Jutro popołudniu. -odpowiedział Fran.
Siedzieliśmy tak do wieczora i rozmawialiśmy o biwaku. Wieczorem poszliśmy spać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz