Obudziłem się z wtuloną we mnie Lu. Wyglądała tak słodko. Dotknąłem jej czółka, gorączka trochę ustąpiła, ale nadal była. Zobaczyłem, że blondynka się budzi. Otworzyła lekko oczka i popatrzyła na mnie. Uśmiechnęła się co odwzajemniłem. Usiadła i przeciągnęła się. Wstała z łóżka i poszła do łazienki, a ja przyglądałem jej się aż zniknęła za drzwiami. Sam wstałem i poszedłem do siebie. Umyłem się, ubrałem i zszedłem na dół, a tam zrobiłem śniadanko dla nas. Usłyszałem kroki na schodach.
-Kochan...y Ludmi śniadanie! -zawołałem speszony tym co przed chwilą chciałem powiedzieć.
*Ludmiła*
Wyszykowałam się i zeszłam na dół. Z kuchni usłyszałam wołanie.
-Kochan...y Ludmi śniadanie!- On chciał powiedzieć do mnie kochanie aww. Nie, stop! Przecież on mnie zdradził i jesteśmy tylko przyjaciółmi. Weszłam do kuchni udając, że nic się nie stało. Usiadłam naprzeciwko szatyna i zaczęłam jeść tosty. Niby zwykłe, ale robione przez niego były jeszcze lepsze, wszystko co związane z nim jest lepsze. Ludmiła, o czym ty myślisz!? Skarciłam się po rak kolejny w myślach.
-Jak się czujesz? -przerwał panującą ciszę.
-Dobrze, chociaż bywało lepiej. -uśmiechnęłam się. Posprzątaliśmy i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy TV. Moja gorączka nie minęła jeszcze do końca więc było mi trochę zimno. Fede wstał z łóżka i poszedł bez słowa na górę, a ja nie wiedziałam o co chodzi. On po chwili pojawił się obok mnie z kocem. Nie wiem jak on to robi, że zawsze wie co mi jest lub czego mi potrzeba. Otulił mnie nim i poszedł do kuchni. Wrócił z czerwonym kubkiem z parującą cieczą w środku. Podał mi go ja w zamian pocałowałam go w policzek.
-Dziękuję. -powiedziałam, a on się uśmiechnął. Wypiłam herbatkę z cytryną i poczułam się trochę lepiej. Chciałam się położyć, ale nie chciałam zganiać szatyna z kanapy więc położyłam się na jego kolanach. On tylko posunął się tak abym mogła rozprostować nogi. Leżałam tak i oglądałam jakąś komedię. Poczułam, że Włoch bawi się moimi włosami, lubiłam kiedy to robił.
-Co robisz? -zaśmiałam się.
-Bawię się twoimi włosami, zawsze to lubiłem. -odpowiedział z uśmiechem, a ja go odwzajemniłam. Powróciłam do filmu. W takiej pozycji spędziliśmy jakieś 3 godziny. Teraz leżałam na placach nadal z głową na kolanach chłopaka. Patrzyłam się w sufit, ale czułam jak on mi się przygląda więc co chwilę zerkałam na niego, a wtedy obydwoje się uśmiechaliśmy. Nagle do salonu ktoś wszedł. Spojrzeliśmy się tam, a mnie aż zamurowało.
-Co tu się dzieję? -zapytał mój ojciec. Tak to właśnie rodzice postanowili sobie wrócić do domu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i patrzyłam to na nich to na zszokowanego Federico.
-Nic się nie dzieje. -odpowiedziałam obojętnie. -Fede to moi rodzice Priscilla i Pedro.-powiedziałam do szatyna. On podniósł się i podał rękę rodzicom.
-Więc co On tu robi? -zapytał tata widać było, że mu się nie spodobało, że Federico tu jest.
-Tak się składa, że tu mieszka z siostrą na czas wakacji. -powiedziałam i wstałam.
-Nawet nie zapytałaś nas o zdanie. -powiedziała z pretensjami mama.
-Co nagle sobie przypomnieliście o mnie i Diego?! -byłam już bardzo zła.
-Cały czas o was pamiętamy! -odpowiedział mój ojciec.
-Ta jasne. Może mi powiecie, że nie zajmowaliście się mną i Diego bo nas tak kochacie? Wiecie co jesteście żałośni. -powiedziałam, wzięłam koc, złapałam Włocha za rękę i pociągnęłam do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i jedna łza spłynęła po moim policzku.
-Luśka nie płacz. -powiedział chłopak i starł ją. Przytulił mnie, a ja się w niego mocniej wtuliłam. Do pokoju wparował tata i mama. Spojrzeli na nas, a my odsunęliśmy się od siebie.
-Ludmiła! To twój chłopak? -zapytał, a ja nie miałam pojęcia co odpowiedzieć.
-Już nie. -powiedziałam niepewnie.
-Już? To znaczy, że byłaś z nim?
-Tak, a co was to teraz interesuje?
-Dużo. -usłyszeliśmy kroki na schodach. Drzwi znowu się otworzyły, a w nich stali Fran i Diego.
-Fede jak z Lud.. -nie dokończył bo zobaczył naszych rodziców. -A wy co tu robicie? -zapytał.
-Mieszkamy, a to znowu kto? -zapytał tata i spojrzał na Fran.
-Siostra Federico.-wyjaśniłam. -To kiedy znowu wyjeżdżacie?
-Nie wiemy na razie będziemy w domu. -odpowiedziała mama. W moim pokoju odbyło się tysiąc rozmów w końcu ustaliliśmy, że Fede i Fran mogą zostać do końca wakacji. Z rodzicami nadal mieliśmy takie same kontakty jak przed ich przyjazdem. Oni wyszli z mojego pokoju, a my we czwórkę usiedliśmy na moim łóżku. Rozmawialiśmy, a później chłopaki wyszli i poszli do siebie. Zostałam tylko z Fran. Leżałyśmy na łóżku i patrzyłyśmy się w sufit.
-To jak tam z Federico? -zaczęła niepewnie.
-Dobrze, zostaliśmy przyjaciółmi. -popatrzyła się na mnie i oparła na łokciu.
-Tylko tyle? Myślałam, że nadal się kochacie. -powiedziała zawiedziona.
-Bo tak jest, znaczy ja go chyba nadal kocham. -poprawiłam się.
-Chyba?
-Tak. Po tej zdradzie nie umiem mu zaufać tak bardzo jak przedtem. -powiedziałam i lekko się zasmuciłam.
-Ludmi mój brat taki nie jest. On Cię kocha. -powiedziała i przytuliła mnie.
-Zostawmy mnie w spokoju i przejdźmy do Ciebie. Jak tam z Diego? -zapytałam.
-Układa nam się wspaniale. On jest taki kochany, ale gdy pomyślę, że już za kilkanaście dni będziemy musieli się rozstać to chce mi się płakać. -powiedziała smutna i teraz to ja ją przytuliłam.
-Nie martw się wasza miłość przetrwa. -powiedziałam pewnie. -A teraz chodź chłopaków.
*Federico*
Wyszliśmy z pokoju blondynki i poszliśmy do Diego. Ja usiadłem na fotelu, a on na łóżku.
-Jak tam z Lu? -zapytał nagle Diego. Trochę mnie to pytanie zdziwiło, ale odpowiedziałem.
-Jesteś przyjaciółmi. -posmutniałem trochę, ale nie dałem tego po sobie poznać.
-Już jej nie kochasz? -zapytał, a ja się na niego spojrzałem.
-Pewnie, że ją kocham, ale ona mi już mi nie ufa tak jak przed tym jak Lara mnie pocałowała.
-Kiedyś w końcu znowu będziecie razem, uwierz mi ona na pewno Cię kocha. -podszedł do mnie i poklepał po ramieniu.
-A jak tam u Ciebie i Fran? -zmieniłem temat.
-Bardzo dobrze. Ona jest najlepsza na całym świecie, ale niedługo wyjedziecie. -zasmucił się.
-Stary nie przejmuj się wasza miłość na pewno przetrwa. -teraz ja poklepałem go po ramieniu. Usłyszeliśmy pukanie. Razem powiedzieliśmy 'proszę', a do pokoju weszły dziewczyny. Uśmiechnęliśmy się do nich, a one do nas.
-Co robicie? -zapytała Fran siadając obok Diego, a Ludmi usiadła w drugim fotelu.
-Rozmawiamy.-odpowiedziałem. Później też zaczęliśmy rozmawiać na wszystkie tematy. Zrobiło się późno więc rozeszliśmy się do swoich pokoi.
~Następnego dnia~
Wstałem i poszedłem do łazienki. Wykonałem poranne czynności i zszedłem na dół w celu zrobienia śniadania dla mnie i Lu. Wszedłem do pomieszczenia i ujrzałem tam Państwo Ferro. Całkowicie o nich zapomniałem. Przyjrzeli się mi i moim poczynaniom. Uszykowałem składniki do zrobienia naleśników.
-Czy państwo też będą jeść naleśniki? -zapytałem z grzeczności.
-Nie, już jedliśmy. -odpowiedziała kobieta. Powróciłem do poprzedniej czynności i już po chwili jedzenie było gotowe, a akurat wtedy do pomieszczenia weszła piękna blondynka. Posłała mi uśmiech który odwzajemniłem. Spojrzała na swoich rodziców i jej uśmiech zniknął. Podałem jej talerz z naleśnikami i bitą śmietaną. Wzięła go i zaczęliśmy jeść. W kuchni panowała nieprzyjemna cisza w końcu zjedliśmy, posprzątaliśmy i poszliśmy do góry.
-Idziemy do mnie? -zapytałem.
-Możemy. -odpowiedziała i ruszyliśmy do 'mojego' pokoju. -Co będziemy robić?
-A na co masz ochotę? -spojrzałem na dziewczynę siedzącą na łóżku.
-Możesz mi coś zaśpiewać? -poprosiła. Ja wziąłem gitarę, usiadłem naprzeciwko niej i zacząłem śpiewać piosenkę którą napisałem z myślą o niej, a nazwałem ją Nuestro Camino. Grałem na gitarze, śpiewałem i patrzyłem prosto w jej cudowne oczy. Ona patrzyła na mnie i wsłuchiwała się dokładnie w tekst piosenki. Gdy skończyłem nasze twarze były bardzo blisko, a usta dzieliły tylko milimetry. Nie wiedziałem co zrobić. Bardzo chciałem ją pocałować, ale wtedy by mnie znienawidziła moje rozterki przerwała Ludmiła. Ona....
Napisz pocałowana go!
OdpowiedzUsuńTak musi być! !!
Rozdzialik śliczny słonko
Czekam na nexciora
♡♡♡kofam♡♡♡
super
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do LBA na moim blogu :)
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadanie--leonetta.blogspot.com/2016/04/hejua-dzis-przychodze-do-was-z-moim.html?m=1