- Jeżeli nie chcesz iść dobrowolnie, to ja Cię zaniosę. - powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Ale..... - nie dał mi skończyć, bo w tym momencie mnie pocałował.
- Już nic nie mów. - powiedział, a ja nie odzywałam się. Po chwili poczułam się słabo i chyba zemdlałam, bo obudziłam się w szpitalu. Byłam podłączona do kroplówki. Zauważyłam, że obok mnie siedzi Diego, który trzymał mnie za rękę.
- Diego... - powiedziałam słabo.
- Violu nic nie mów. - odpowiedział i wstał. - Zadzwonię po lekarza.
Leżałam i razem z moim chłopakiem czekaliśmy na lekarza, który po dwóch minutach zjawił się na sali.
- Widzę, że się obudziłaś. - stwierdził doktor. - Jak się czujesz?
- Całkiem dobrze. Dziękuję. - odpowiedziałam. - Może mi Pan powiedzieć dlaczego zemdlałam?
- Straciłaś bardzo dużo krwi i dlatego zemdlałaś. Gdyby nie ten chłopak to mogłabyś już nie żyć. - lekarz odpowiedział i wskazał na Diego. Nic nie powiedziałam tylko uśmiechnęłam się do chłopaka.
- Violu Twoja mama już tu jedzie. - oznajmił Dieguś.
- A tato? - zapytałam zaciekawiona.
- Też. Chyba się nie obrazisz, jak powiem, że zadzwoniłem z Twojego telefonu?
- Oczywiście, że nie. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. - Diego...
- Tak Księżniczko? - zapytał, a ja nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do sali wbiegła przerażona Angie, a za nią German.
- Violu! - podbiegła do mnie i przykucnęła przy łóżku. - Powiedz jak się czujesz?
- Dobrze mamo uspokój się.
- O widzę, że państwo już jesteście. - do sali ponownie wszedł lekarz, z wynikami moich badań.
- Doktorze co z moim dzieckiem?
- Pani córka straciła dużo krwi. Ale nie to jest teraz istotne. - zaczynałam się denerwować. Że niby z moim zdrowiem ma być coś nie tak?
- Proszę pana... - zaczął tato. - Proszę przejść do rzeczy!
- Wykryliśmy u Violetty niedobór tiaminy. - odpowiedział i zwrócił się do mnie. - Powiedz mi ile pijesz herbaty dziennie?
- Z cztery kubki. - powiedziałam i złapałam Diego za rękę.
- Od dzisiaj nie możesz pić herbaty. - oznajmił lekarz i zwrócił się do moich rodziców. - Teraz zabierzemy Państwa córkę, na szycie rany.
- A może mi Pan jeszcze powiedzieć ile dni Viola będzie musiała tu jeszcze leżeć? - zapytała moja mama.
- Zostawimy ją tydzień na obserwacji, a później zobaczymy czy jej stan się polepszy. Aniu. - lekarz zawołał pielęgniarkę. - zabieramy dziewczynę na szycie.
- Doktorze sala jest teraz zajęta. - oznajmiła pielęgniarka. - Będzie wolna za jakąś godzinę.
- No to wrócimy za godzinę. Do widzenia. - lekarz wyszedł.
- Violu.. - odezwał się nagle tato. - Ja już muszę iść. Zostaniesz z nią? - zwrócił się do Angie
- Niestety ja też muszę iść. Mam zajęcia. - mama zaczęła się martwić. - Przecież jej samej tu nie zostawimy.
- Ale nie będzie sama. - wtrącił się nagle Diego. - Ja z nią zostanę.
- Na pewno Diego? - zaczęła mama. - A co z zajęciami?
- Już dzisiaj nie mam żadnych lekcji.
- No to OK. Angeles musimy porozmawiać. Idziemy? - zapytał tato
- Idziemy. Do zobaczenia Violu.
- Cześć. - pożegnałam się i zostałam z Hiszpanem sam na sam.
- Trochę przesadziłam z tą herbatą. - przyznałam po chwili milczenia.
- A tak w sobie to po co tyle piłaś? - zapytał i usiadł obok mnie na łóżku.
- Tato mnie denerwował i ... i tak jakoś wyszło. - odpowiedziałam i przytuliłam się do chłopaka, który pochylił się i mnie pocałował.
- Nasz trzeci pocałunek. - uznałam
- Dopiero? Mam wrażenie, że było ich więcej. - powiedział i udawał zdziwionego.
- Ale możemy to jeszcze nadrobić. - tym razem to ja go pocałowałam.
- Czwarty.
- To teraz będziemy liczyć nasze pocałunki?
- Tak. - odpowiedział i uśmiechnął się. - Violu idę do sklepu po sok kupić ci coś?
- Wodę jak byś mógł. - poprosiłam - W mojej torebce są pieniądze to weź tam ile potrzebujesz.
- Przecież nie będę brał pieniędzy od ciebie za butelkę wody. - powiedział i pocałował mnie w policzek. Wyszedł, a ja zostałam z jakimś chłopakiem w sali. Chciałam zadzwonić do Olgi, ale nie mogłam znaleźć telefonu. Pewnie Diego go ma.
- Cześć. - odezwał się nagle chłopak, który leżał na łóżku obok.
- Cześć. - odpowiedziałam praktycznie szeptem.
- Czemu tu jesteś? - zapytał po chwili milczenia
- Zemdlałam bo straciłam dużo krwi. - odpowiedziałam nieśmiałe. - A Ty?
- Mam nowotwór. - odpowiedział i spuścił wzrok. W tej samej chwili do sali wszedł Diego z torbą pełną zakupów.
- Jestem i mam coś dla mojej Księżniczki.
- Diego prosiłam tylko o butelkę wody, a nie o cały sklep.
- To Twój chłopak? - zapytał nagle kolega z sąsiedniego łóżka.
- Tak.. - zaczął Diego. - A Ty to kto?
- Jestem Marcus.
- Diego. - zaczęłam. - Masz może mój telefon?
- Ahhh tak zapomniałem Ci go oddać. Przy okazji zapisałem Ci mój numer. - odpowiedział i uśmiechną się bosko.
- Jesteście razem i dziewczyna nie ma Twojego numeru. - zaczął Marcu. - Pff
- Mogę wiedzieć jakim prawem wtrącasz się w nie swoje sprawy? - Diego chyba się zdenerwował, bo zaczęli sobie skakać do gardeł.......
.............................................................................................................................
Hej ^^ Specjalnie dla
Werci i Justyny taki
długi rozdział.
Miłego czytania ♥♥♥