środa, 5 sierpnia 2015

Pamiętnik Violetty #17



- Jeżeli nie chcesz iść dobrowolnie, to ja Cię zaniosę. - powiedział z uśmiechem na twarzy. 
 - Ale..... - nie dał mi skończyć, bo w tym momencie mnie pocałował.
 - Już nic nie mów. - powiedział, a ja nie odzywałam się. Po chwili poczułam się słabo i chyba zemdlałam, bo obudziłam się w szpitalu. Byłam podłączona do kroplówki. Zauważyłam, że obok mnie siedzi Diego, który trzymał mnie za rękę.
 - Diego... - powiedziałam słabo. 
 - Violu nic nie mów. - odpowiedział i wstał. - Zadzwonię po lekarza.
Leżałam i razem z moim chłopakiem czekaliśmy na lekarza, który po dwóch minutach zjawił się na sali.
 - Widzę, że się obudziłaś. - stwierdził doktor. - Jak się czujesz?
 - Całkiem dobrze. Dziękuję. - odpowiedziałam. - Może mi Pan powiedzieć dlaczego zemdlałam?
 - Straciłaś bardzo dużo krwi i dlatego zemdlałaś. Gdyby nie ten chłopak to mogłabyś już nie żyć. - lekarz odpowiedział i wskazał na Diego.  Nic nie powiedziałam tylko uśmiechnęłam się do chłopaka. 
 - Violu Twoja mama już tu jedzie. - oznajmił Dieguś.
 - A tato? - zapytałam zaciekawiona.
 - Też. Chyba się nie obrazisz, jak powiem, że zadzwoniłem z Twojego telefonu? 
 - Oczywiście, że nie. - odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. - Diego...
 - Tak Księżniczko? - zapytał, a ja nie zdążyłam odpowiedzieć, bo do sali wbiegła przerażona Angie, a za nią German.
 - Violu! - podbiegła do mnie i przykucnęła przy łóżku. - Powiedz jak się czujesz?
 - Dobrze mamo uspokój się. 
 - O widzę, że państwo już jesteście. - do sali ponownie wszedł lekarz, z wynikami moich badań. 
 - Doktorze co z moim dzieckiem? 
 - Pani córka straciła dużo krwi. Ale nie to jest teraz istotne. - zaczynałam się denerwować. Że niby z moim zdrowiem ma być coś nie tak?
 - Proszę pana... - zaczął tato. - Proszę przejść do rzeczy!
 - Wykryliśmy u Violetty niedobór tiaminy. - odpowiedział i zwrócił się do mnie. - Powiedz mi ile pijesz herbaty dziennie?
 - Z cztery kubki. - powiedziałam i złapałam Diego za rękę.
 - Od dzisiaj nie możesz pić herbaty. - oznajmił lekarz i zwrócił się do moich rodziców. - Teraz zabierzemy Państwa córkę, na szycie rany. 
 - A może mi Pan jeszcze powiedzieć ile dni Viola będzie musiała tu jeszcze leżeć? - zapytała moja mama. 
 - Zostawimy ją tydzień na obserwacji, a później zobaczymy czy jej stan się  polepszy. Aniu. - lekarz zawołał pielęgniarkę. - zabieramy dziewczynę na szycie.
 - Doktorze sala jest teraz zajęta. - oznajmiła pielęgniarka. - Będzie wolna za jakąś godzinę.
 - No to wrócimy za godzinę. Do widzenia. - lekarz wyszedł.
 - Violu.. - odezwał się nagle tato. - Ja już muszę iść. Zostaniesz z nią? -  zwrócił się do Angie
 - Niestety ja też muszę iść. Mam zajęcia. - mama zaczęła się martwić. - Przecież jej samej tu nie zostawimy.
 - Ale nie będzie sama. - wtrącił się nagle Diego. - Ja z nią zostanę.
 - Na pewno Diego? - zaczęła mama. - A co z zajęciami?
 - Już dzisiaj nie mam żadnych lekcji. 
 - No to OK. Angeles musimy porozmawiać. Idziemy? - zapytał tato
 - Idziemy. Do zobaczenia Violu.
 - Cześć. - pożegnałam się i zostałam z Hiszpanem sam na sam. 
 - Trochę przesadziłam z tą herbatą. - przyznałam po chwili milczenia. 
 - A tak w sobie to po co tyle piłaś? - zapytał i usiadł obok mnie na łóżku.
 - Tato mnie denerwował i ... i tak jakoś wyszło. - odpowiedziałam i przytuliłam się do chłopaka, który pochylił się i mnie pocałował.
 - Nasz trzeci pocałunek. - uznałam
 - Dopiero? Mam wrażenie, że było ich więcej. - powiedział i udawał zdziwionego.
 - Ale możemy to jeszcze nadrobić. - tym razem to ja go pocałowałam.
 - Czwarty. 
 - To teraz będziemy liczyć nasze pocałunki? 
 - Tak. - odpowiedział i uśmiechnął się. - Violu idę do sklepu po sok kupić ci coś?
 - Wodę jak byś mógł. - poprosiłam - W mojej torebce są pieniądze to weź tam ile potrzebujesz.
 - Przecież nie będę brał pieniędzy od ciebie za butelkę wody. - powiedział i pocałował mnie w policzek. Wyszedł, a ja zostałam z jakimś chłopakiem w sali. Chciałam zadzwonić do Olgi, ale nie mogłam znaleźć telefonu. Pewnie Diego go ma.
 - Cześć. - odezwał się nagle chłopak, który leżał na łóżku obok.
 - Cześć. - odpowiedziałam praktycznie szeptem.
 - Czemu tu jesteś? - zapytał po chwili milczenia 
 - Zemdlałam bo straciłam dużo krwi. - odpowiedziałam nieśmiałe. - A Ty?
 - Mam nowotwór. - odpowiedział i spuścił wzrok. W tej samej chwili do sali wszedł Diego z torbą pełną zakupów.
 - Jestem i mam coś dla mojej Księżniczki. 
 - Diego prosiłam tylko o butelkę wody, a nie o cały sklep.
 - To Twój chłopak? - zapytał nagle kolega z sąsiedniego łóżka.
 - Tak.. - zaczął Diego. - A Ty to kto?
 - Jestem Marcus. 
 - Diego. - zaczęłam. - Masz może mój telefon?
 - Ahhh tak zapomniałem Ci go oddać. Przy okazji zapisałem Ci mój numer. - odpowiedział i uśmiechną się bosko. 
 - Jesteście razem i dziewczyna nie ma Twojego numeru. - zaczął Marcu. - Pff
 - Mogę wiedzieć jakim prawem wtrącasz się w nie swoje sprawy? - Diego chyba się zdenerwował, bo zaczęli sobie skakać do gardeł.......



.............................................................................................................................
Hej ^^ Specjalnie dla 
Werci i Justyny taki 
długi rozdział.
Miłego czytania ♥♥♥

2 komentarze:

  1. Jezuniu Karina szalejesz ♥
    Taki długi rozdział ? ♥
    No no ... Nie jest najlepszy .
    Nie no świry jest cudowny ♥
    Czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń