wtorek, 4 sierpnia 2015

Pamiętnik Violetty #16




Byłam bardzo podekscytowana. Pierwszy raz w życiu zaśpiewałam przy takim tłumie. Nigdy nie sądziłam, że się odważę. Wszyscy zaczęli być brawo, a Francesca przytuliła się do mnie.
 - Dziękuję. - zaczęła Fran. 
 - Nie ma za co. - powiedziałam i poczułam, jak ktoś mnie odrywa od Włoszki. Poczułam, że ktoś uderza mnie w rozcięte miejsce. Tak jak się spodziewałam to była Gery. Krew zaczęła ponownie się lać.
 - Ty wariatko. - zaczęła moja nowa koleżanka. 
 - Czy Ty całkiem oszalałaś? - dokończył Diego. - Violu pojedziemy do szpitala.
 - Nie trzeba. To tylko przecięty policzek. - odpowiedziałam i spojrzałam na moją mamę, która kłóciła się z Gery. - Mamo!. - zawołałam 
 - Mamo? - powtórzyła dziewczyna i zwróciła się do Angie. - A więc to est ta Twoja córka.
 - Tak to Ona. - odpowiedziała i zwróciła się do mnie. - O co chodzi Violu?
 - To cały czas krwawi. - ręce miałam całe we krwi
 - Diego... -zaczęła mama i zwróciła się do mojego chłopaka. - Zabierz ją do szpitala, bo się wykrwawi.
 - Ale naprawdę nie trzeba..... - próbowałam się jakoś wymigać, ale Diego nagle wziął mnie na ręce. - Diego co Ty robisz?
 - Jeżeli nie chcesz iść dobrowolnie, to ja Cię zaniosę. - powiedział z uśmiechem na twarzy. 
 - Ale..... - nie dał mi skończyć, bo w tym momencie mnie pocałował.
 - Już nic nie mów. - powiedział, a ja nie odzywałam się. Po chwili poczułam się słabo i chyba zemdlałam, bo obudziłam się w szpitalu......




................................................................................................
Tak, tak wiem, że krótki, ale 
jak zawszę urywam w 
najciekawszym momencie
(Tak wiem Justyna zabijesz
mnie)
Miłego czytania ♥♥

4 komentarze:

  1. Tak masz racje zabije! Ale i tak cudowny 💖💖
    Oczywiscie czekam na next 💗💗

    OdpowiedzUsuń
  2. Żamame.
    Yolo i te sprawy...
    Tylko ja mogę komentować koło 4 w nocy, nie?
    Obiecałam, więc jestem.
    Ale zanim.
    Powiedz mi,ile razy można wywinąć się śmierci? Bo ja właśnie cudem uniknęłam ukąszenia żmii zygzakowatej. Opowiem Ci potem.
    Niech Twój tata nie zapomni zadzwonić do mojej mamy.
    Doobra, rozdział.
    Cudo jak zawsze.
    Ja się dołączę do Justyny. Swego czasu byłam rozpoznawana jako zabójca postaci ff, więc ten, no... Mam nóż. Jak na moich urodzinach. Buahaha.
    Karinka masz talent ^^ Serio. Tylko krótkie te Twoje rozdziały, pffffff. I tak piąkne <3
    Jak mi się będzie nudzić, to zacznę robić spam na tt.
    Dobra, spadam. Może napiszę next na któryś z blogów.
    Pa pa pa, buziaczków sto dwa.

    OdpowiedzUsuń